Johnny Pacyna – wywiad

Johnny Pacyna to jedna z tych osób, o których na pewno będzie jeszcze głośno Polsce, ale może również za jej granicami. Ma wyróżniający się piękny styl jazdy i duży wachlarz trików, a patrząc na szybki progres wiadomo, że i tak najlepsze dopiero przed nim. Pomoże w tym zapewne jego najnowszy przejazd, którego premiera odbędzie się właśnie dziś w Poznaniu (po premierze filmu “oops” Krzyśka Godka), a jutro całość trafi do sieci. Korzystając z okazji, Johnny zgodził się udzielić mi pierwszego w swoim życiu wywiadu. Miejmy nadzieję, że za kilka lat wrócimy do tego z sentymentem, gdy będziemy oglądać go na międzynarodowych montażach.

To chyba Twój pierwszy wywiad, czy się mylę?

Zgadza się, to będzie mój pierwszy raz. Z góry dzięki za możliwość, jaram się!

Jesteś jedną z tych osób, do których każdy zwraca się po ksywie. Pewnie niektórzy skejci nawet nie wiedzą jak naprawdę się nazywasz. Johnny na pewno pochodzi od imienia, ale jestem ciekaw genezy drugiej „Pacyna”.

To prawda większość osób kojarzy mnie jako Johnn Pacyna. Cała historia jest dosyć randomowa i śmieszna, ponieważ kiedyś siedziałem z ziomkami przypalając i ktoś rzucił ” johnnypacyna”. Ksywka od razu się przyjęła, a co do znaczenia “pacyna” to w tamtym czasie w moim towarzystwie wszyscy mówili “dawaj na pacyne/pacynkę”, a że wtedy sporo paliłem to bardzo to do mnie pasowało. Nawet teraz kiedy moje podejście dosyć mocno się zmieniło, ta ksywka wzbudza dobre wspomnienia i myślę, że zostanie już ze mną na zawsze haha.

Od kiedy jeździsz na desce? Pamiętasz swój pierwszy kontakt z deskorolką?

Na desce jeżdzę już z 12 lat. Zacząłem jakoś w wieku 10 lat, kiedy była moda na fingerboardy w mojej szkole i usłyszałem od ziomka, że ktoś ma “prawdziwą deskę”. Razem z kuzynem wygrzebałem jakąś marketówę z jego garażu i zacząłem śmigać. Co zabawne po nauczeniu się ollie mówiłem, że robię bunny hopa dopóki nie zacząłem bardziej ogarniać i wsiąkać w to wszystko. Mogę powiedzieć, że od razu to pokochałem i myślę, że dalej mam taką samą zajawę jak ten 10 latek, który zaczynał.

Swego czasu działałeś z Polish Skate Federation. Jak wspominasz te czasy? Jakie jest Twoje podejście do zawodów w ogóle oraz tak dużych imprez jak Igrzyska Olimpijskie? Myślisz, że finalnie mogą pomóc czy zaszkodzić deskorolce?

Tak, przez jakieś 2-3 lata jeździłem w kadrze Polski i bardzo dobrze wspominam ten okres. Z pewnością bardzo mocno otworzyło mi to głowę i dało więcej możliwości. Mówię tutaj o wyjazdach na zawody za granicę i jazdę z prosami, których kojarzyłem tylko z jakichś video. Co do zawodów myślę, że jest to fajna sprawa natomiast w pewnym momencie zauważyłem, że nie jest to do końca dla mnie. Mam na myśli stres i ciągłe powtarzanie numerów, żeby potem być automatem podczas przejazdu. Taka sportowa deskorolka nie jest dla mnie wyznacznikiem, bo tak naprawdę wygrasz zawody teraz, a za rok już ktoś inny. Co innego jest na streecie, kiedy nagrasz swój part i go wypuścisz, ponieważ coś takiego zostanie na dobrych kilka lat. Jest to pewnego rodzaju tworzenie swojego skejtowego portfolio, do którego zawsze możesz wrócić i powspominać nie pomijając faktu, że tak naprawdę toczysz walkę tylko sam ze sobą (i oczywiście ze spotem) bez jakieś rywalizacji jak na zawodach. Efekt końcowy i uczucie odjechania triku jest moim zdaniem lepsze niż wygranie jakichkolwiek zawodów. Właśnie takie podejście spowodowało, że odszedłem z PSF natomiast są to bardzo dobre wspomnienia i z góry dziękuje za taką możliwość. Co do Igrzysk Olimpijskich myślę, że każdy ma jakieś swoje zdanie na ten temat. Jeśli chodzi o mnie to uważam że osobom, które idą w sportową deskorolkę daje to więcej możliwości i fajnie, że deska się rozwija, chociaż jak mam być szczery wolałem contesty z lat 90′ i 00’, gdzie był po prostu klimacik. Uważam, że igrzyska w żaden sposób nie wpływają na tą undergroundową deskorolkę, bo każdy kto będzie chciał może się na to wypiąć i po prostu nagrywać na streecie.

Przejdźmy do aktualnych spraw. Kto aktualnie Cię sponsoruje i jakie wsparcie daje? Wielu młodych nastawionych jest na znalezienie sponsora. Jak bardzo według Ciebie pomagają oni w rozwoju?

Aktualnie dostaję wsparcie od Bizzy Skateboards, Miniramp, Czill, Pakt i Letsgopushing (much love to all of them). Nie mam na co narzekać, ponieważ nie muszę się martwić o sprzęt deskorolkowy czy ciuchy, czasem nawet pojawia się opcja na jakiś wyjazd co uwielbiam. Sam pochodzę z małej miescowości pod Białymstokiem, gdzie nie miałem żadnego skateparku i cisnąłem sam, dlatego też myślę, że jak bardzo chcesz i wkładasz w to serce to nieważne czy są ci sponsorzy czy nie, wszystko się da osiągnąć. Nie można zaprzeczyć, że z pewnością to pomaga, ale też nie jest to żaden wyznacznik. Przede wszystkim myślę, że nie ma co jezdzić po by mieć sponsora, bo mija się to z celem. Wiadomo, że każdy gdzieś po cichu o tym marzy co nie jest złe, ale nie powinien to być główny powód. Wszystko w swoim czasie.

Opowiedz o swoim najnowszym przejeździe. Skąd taki pomysł? Jak długo zbierałeś nagrywki? W jakich miastach nagrywałeś? Jesteś ostatecznie zadowolony z efektu finalnego czy były triki, których nie udało Ci się nagrać (a może odwrotne – zrobiłeś coś, czego się nie spodziewałeś)?

Przede wszystkim dawno nic nie wypuściłem plus street to dla mnie nieodłączny element deskorolki. Nic nie daje takiej satysfakcji jak odjechany i nagrany numer. Nagrywki zbieraliśmy głównie przez ten rok, jest też kilka klipów z zeszłego. Niestety przez codziennie obowiązki typu praca itd. nie mieliśmy okazji wychodzić często na nagrywki. Sam part trwa około 3 minut i właśnie z tego powodu mam lekki niedosyt, bo chciałbym mieć więcej materiału. Mam plany na przyszły rok i chcę skupić się w 100% na streecie, dlatego mam nadzieję, że w przyszłości będę w stanie wypuścić coś dłuższego. Co do miast, gdzie mieliśmy okazję nagrywać jest to głównie Poznań, ale też jest parę klipów z Berlina, Pragi czy Barcelony. Co do trików, jakie chciałem nagrać z dumą mogę powiedzieć, że mam wszystko, co z grubsza zaplanowałem na ten rok plus kilka trików, których się nie spodziewałem. Chodzi tutaj o myślenie o triku z dobre 2 lata, a że w tym roku na szczęście nie miałem wielu kontuzji i czułem się dobrze na desce to sam siebie zaskoczyłem kilkukrotnie. Tutaj z góry dziękuję Nikodemowi Perze za cierpliwość przy nagrywaniu i zmontowaniu całego partu oraz cierpliwość podczas całego procesu i oczywście Kasprowi Koseckiemu aka szefu Bizzy Skateboards za świeże deseczki i wsparcie.

Jaka historia (śmieszna, straszna lub nietypowa) z czasów nagrywek do przejazdu najbardziej zapadła Ci w pamięci?

Co do śmiesznych historii to tak naprawdę każde wyjście na deskę z moimi ziomalami jest pewnego rodzaju śmieszną historią (shoutout to all my homies). Nietypowe sytuacje to z pewnością wracanie po trik nawet z 3 razy ponieważ wcześniej tak nie miałem, ale też jest to spowodowane tym, że dawałem z siebie po prostu 100%

Masz wyróżniający się styl i coraz lepszy poziom jazdy. Wiąże się to z realnym potencjałem na bycie bardziej znanym w Polsce, a może i Europie. Chciałbyś żyć z deskorolki czy traktujesz to wyłącznie w formie zajawki?

Dzięki za miłe słowa, doceniam. Jestem dosyć mocno krytyczny wobec siebie i zawsze mam niedosyt, co napędza moją zajawę plus jestem skejtem z całego serca i staram się nie ograniczać co do Polski. Na pewno będę próbował ruszyć się stąd w najbliższej przyszłości. Co do zarabiania z deski znając polskie realia nigdy się na to nie nastawiałem, aczkolwiek myślę, że każdy gdzieś po cichu o tym marzy. Podchodzę do deski poważnie, ale też bez przesady, zawsze pamiętam o tym, że jest to moja zajawa i ma przede wszystkim budzić uśmiech na twarzy i dawać mi radość co też się dzieje cały czas, natomiast oczywiście, stawiam sobie wysokie wymagania i jakby się udało gdzieś dalej z tym zajść to z pewnością jarałbym się na maxa, ale też nigdy na nic się nie nastawiam. Aktualnie jaram się tym, co mam i jak wygląda moje życie. Cofając się w czasie nigdy bym nie pomyślał, że osoba z takiej małej miejscowości zajdzie do tego miejsca, mówię tutaj choćby o tym, że skejty, na których się wychowałem i jarałem teraz są na ziomku i mam okazję śmigać razem z nimi. To jest właśnie najpiękniejsza cześć w deskorolki, po prostu jazda z ziomalami i tripowanie, które bardzo poszerza twoje perspektywy nie tylko deskorolkowo, ale też życiowo.

Z Twojego Instagrama wynika, że sporo podróżowałeś w tym roku. Który wyjazd wspominasz najlepiej?

Tak ten rok był całkiem obfity w wyjazdy. Najlepiej wspominam chyba wyjazd do Barcelony, gdzie była zajebista ekipa, dobry vibe i oczywiście te wszystkie spoty przy dobrej pogodzie. Jest to miejsce, w którym widzę siebie w przyszłości i myślę, że odnalazłbym się tam idealnie. Jestem osobą, która uwielbia słońce, ładne spoty i oczywiście mureczki, gdzie w Barcelonie są one na każdym rogu. Dlatego też ten wyjazd był dla mnie najpiękniejszym doświadczeniem w tym roku.

Jakie masz prywatne i deskorolkowe plany na 2024 rok?

Myślałem o przeprowadzce. Ciężko powiedzieć, gdzie dokładnie, ponieważ jestem bardzo spontaniczną osobą, ale chcę korzystać z młodości i zobaczyć jak najwięcej świata. Co do Poznania po dwóch latach mieszkania tutaj mam już lekki przesyt. Jeśli chodzi o typowo plany deskorolkowe to z pewnością jak już wspomniałem chciałbym nagrać kolejny part albo nawet dwa. Z pewnością skupię się na tym, żeby były dłuższe i lepsze niż poprzednie. Chciałbym też pojechać w miejsca, w których nie miałem jeszcze okazji śmigać i poznać jak najwięcej mordek. Kolejnym planem jest nauczenie się nollie flip crox hahha walczę z tym już dosyć długo także może przyszły rok będzie tym rokiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.